wtorek, 15 lutego 2011

Anodina z makiem

____________________________________________________________


Anodina brzmi jak nazwa antybiotyku, może nawet jest takowy, a pomieszany z makiem staje się środkiem nasennym. A trzeba przecież uśpić opinię publiczną w III RP, także wmówić światu, że upadek Tupolewa był wynikiem błędu załogi oraz podchmielenia generała Błasika, co już ośmieszył bloger Rolex przypominając, że Rosjanie nie mogli stwierdzić alkoholu w krwi Błasika, ponieważ jego ciało zidentyfikowano dopiero ponad tydzień od katastrofy na podstawie testów DNA. Ale tę nikczemną insynuację bracia Moskale sfabrykowali, aby ośmieszyć braci Lechitów poprzez powolne im media nawet w krajach Zachodu, który tylko myśli o handlowaniu z Rosją.
Czy zapomniano już, że za australijską wełnę Sowieci zalegali miliony? Za polski węgiel dostawaliśmy ochłapy, a nasze stocznie – dziś unicestwione – budowały za kilka kopiejek statki dla ZSRR, a jeszcze musiano je wyposażyć kupując zagranicą maszynerie za ciężkie dewizy. Ile dziś rząd Tuska dostanie za ziemniaki, które podobno Moskale chcą „zakupić” od nas? Za gaz już przepłacamy z nadwyżką, nie mówiąc o ropie, której jakość pozostawia wiele do życzenia. Inne kraje wolą brać ropę z Norwegii, lepiej oczyszczoną. Lechitom zaś można wetknąć byle co!
Wróćmy jednak do Tupolewa, którego szczątki nie zabezpieczono nawet brezentem, a wrak powinien w ogóle być zwrócony Polsce, również czarne skrzynki. Oczywiście gdyby Polska była suwerennym państwem! Z „priwyslanskim krajem” jednak można prawie wszystko, dlatego raport Mak-u jest kpiną z podstawowych standardów śledztwa. Nie tylko generał Błasik otrzymał medialny strzał w tył głowy, ale cały naród, a w tym polska emigracja rozsiana po świecie.
Zwalanie winy na pilotów ma jednak tyle sensu, co kiedyś obarczanie Niemców winą za katyńską masakrę. Za smoleńskim zamachem kryją się putinowskie służby, wykorzystujące też swoje stare wtyczki w niezweryfikowanych do końca polskich służbach WSI. Na rząd tuskowy spada nawet większa odpowiedzialność za tę zbrodnię, bo bez współpracy jego służb Rosjanom trudno byłoby skoordynować zamach.
Meritum sprawy przypomniał właśnie Łażący Łazarz ( Internet, 13 stycznia br, tekst pt. „Mak w dupie”): „Rząd polski wespół z rządem obcego mocarstwa przy aktywnym działaniu premiera Tuska i ambasadora Federacji Rosyjskiej prowadził przez kilka miesięcy grę, spisek przeciwko własnemu Prezydentowi”.
Od początku też Rosjanie mieli przygotowaną wersję wydarzeń, która niewiele różni się od obecnego raportu. Już wtedy ich media lansowały tezę o winie pilotów, którzy nie rezygnowali z lądowania pomimo mgły ( czy naprawdę naturalnej ?) i wbrew zaleceniom, by szukać innego lotniska.
W rozmowach z wieżą kontrolną w Smoleńsku musiały jednak paść inne słowa, jeżeli Rosjanie odmówili Polakom przekazania ich zapisu. Nie zezwolono też polskiej prokuraturze na przesłuchanie kontrolerów, a wiadomo też że na wieży kontrolnej znajdował się ktoś przysłany z Moskwy. To jego obecność mogła spowodować tragiczny finał, nie zaś domniemane wtargnięcie gen. Błasika do kabiny.
W kopii zapisu z czarnej skrzynki brakuje 17 sekund, co zatem usunięto podczas pracy komisji Anodiny? Nawet niezbyt przychylny Polakom „The New York Times” podkreśla, że : „The report excludes many external factors that could have contributed to the crash – the aircraft, air traffic control, radio communications and meteorological support, among others – and at times reads like psychoanalisis. Indeed, it relied heavily on psychologists.”
Z góry odrzucono ekspertyzy speców od awiacji, choć od dawna krążą w Internecie, przyjmując interpretacje „psychologów” pasujące śledczym z MAK-u, instytucji krytykowanej nawet w samej Rosji.
Oto 12 lutego 2003 roku Rosyjska Duma przyjęła uchwałę postulującą rozwiązanie MAK-u, ponieważ łączy on dwie sprzeczne ze sobą funkcje jak certyfikację statków powietrznych oraz badanie przyczyn katastrof lotniczych. Niestety, MAK-u nie rozwiązano – ma on solidne plecy w post-sowieckich układach. A w roku 2006 armeńskie linie lotnicze „Armavia” nie zgodziły się z raportem o katastrofie airbusa, oskarżając MAK o zatajanie dowodów dotyczących błędów obsługi lotniska i jego fatalnego stanu technicznego.

Jak z tego wynika MAK notorycznie fałszuje badania i wnioski, a zatem jego raport o smoleńskiej tragedii można z powodzeniem wyrzucić do kosza. Nie zadowolił on nawet premiera Tuska, który być może chce teraz odzyskać kredyt zaufania po skandalicznym oddaniu śledztwa w ręce Rosjan. I w dodatku na podstawie konwencji chicagowskiej, chociaż istnieje umowa polsko-rosyjska z 1993 roku dotycząca badania katastrof na równych prawach. Pominięcie tejże umowy świadczy dobitnie o złej woli rządu Tuska i o zamiarze ukrycia prawdziwych przyczyn tragedii.
Z istniejących natomiast na Internecie ekspertyz warto polecić analizę Eugene Poteat, amerykańskiego specjalisty w dziedzinie elektroniki i fizyki. Analiza ta jednoznacznie stwierdza, że prezydencki samolot stał się celem zamachu.
Do tego samego wniosku prowadzą analizy innych ekspertów od nawigacji jak wspomniane już na tych łamach wypowiedzi Marka Strassenburga-Kleciaka, Hansa Dodela czy Ryszarda Drozdowicza. Ta ostatnia wyklucza błąd pilota, wskazując na poważną awarię lub celowe zablokowanie systemu sterowania.

Taką blokadę można zamontować przed odlotem, a zatem pierwszy trop w śledztwie powinien prowadzić do Warszawy. Reszty dokonano nad lotniskiem w Smoleńsku podając pilotom błędne dane satelitarne, fałszywe dane co do wysokości, ale układ sterowania już nie działał, co widać było w ostatniej fazie lotu.
Pozostaje jeszcze kwestia eksplozji, uchwyconej na amerykańskich zdjęciach satelitarnych, lecz fotografii takiej nie przyjął min.Sikorski od początku popierający oficjalną wersję Rosjan o przyczynie katastrofy.



Oznacza to, że w III RP – jak w średniowiecznej Florencji – jedno stronnictwo zamierzało unicestwić drugie. I w tym celu skorzystało z pomocy sąsiedniego mocarstwa. Można tu zacytować Dantego: „...szczęk z dołu straszną prawdę mi ukaże/ drzwi zagwożdżono! Zamknięto nas w grobie!…”. ( Piekło, pieśń 33). Niestety, Tupolew odlatujący z Warszawy był już zamkniętą trumną.

Marek Baterowicz
________________________________________________________