czwartek, 26 maja 2011

3 Maja w korcu MAK-u

________________________________________________________


Mija już 220 lat od uchwalenia Konstytucji 3 Maja, nad którą pracowano wiele miesięcy w warunkach konspiracji, by mocarstwa ościenne nie odkryły planów umocnienia Rzeczypospolitej. W mieszkaniu księdza Piattolego Poniatowski spotykał się z gronem sprzysiężonych, redagujących ustawę zasadniczą. W tych nocnych wyprawach po korytarzach Zamku głuchoniemy kasztelanic Wilczewski oświetlał królowi drogę świecznikiem. Konstytucja powstawała w największej tajemnicy,  jest więc jednym z licznych dowodów na spiskową teorię dziejów, tak wyśmiewaną przez pokornych bywalców salonów III RP.
Konstytucję uchwalono też pośpiesznie, pod osłoną pułków, tak wielkie były obawy, że obca interewencja zniweczy projekt naprawy Rzeczypospolitej. Polityczna reforma państwa nie mogła podobać się ani Rosji, ani Prusom, znosiła przecież liberum veto, wolną elekcję i wprowadzała stałe a liczne wojsko, chociaż narazie na papierze z braku funduszy. A zatem los jednej z pierwszych na świecie konstytucji był niestety przesądzony, po roku cios zada jej Targowica z carycą Katarzyną, mimo zwycięstwa pod Zieleńcami. Rosjanie wykupywali potem egzemplarze Konstytucji, by zatrzeć wszelki ślad materialny o tej historycznej próbie naprawy Rzeczypospolitej. Przychodziła ona zresztą za późno, lecz – jak pamiętamy – próba reformy ustrojowej podjęta przez Jana Kazimierza skończyła się fiaskiem, z powodu intryg Lubomirskiego. Sejmy zrywano jeden po drugim, a w bitwie pod Mątwami (13 lipca 1666) chorągwie królewskie podczas przeprawy przez Noteć dały się zaskoczyć „lubomirszczykom”. Zginęło blisko cztery tysiące żołnierzy, głównie z chorągwi Czarnieckiego, zaprawionych w bojach w Polsce, Danii i na Ukrainie. Jeńców rąbano szablami. Trafnie podsumował to Jasienica: „Zamiast uzdrowienia Rzeczypospolitej, zupełnie możliwego po potopie, nastąpiła rzeź pod Mątwami”. 

Król Jan Sobieski o reformie nie myślał, zajęty wojennymi kampaniami. Nie zdążył jednak odebrać Prus, a w pokoju wieczystym z Moskwą w r.1686 oddał Smoleńsk, Kijów i pół Ukrainy, niedawno przewidywanej jako Trzeci Naród federacyjnej Rzeczypospolitej.
W epoce saskiej o naprawie państwa śpiewały tylko słowiki, a utratę naszej suwerenności dobitnie przedstawia samowola wojsk rosyjskich, popierających kandydaturę  Sasa, a zwalczających Leszczyńskiego. By zapobiec lądowaniu francuskich posiłków Rosjanie – 12 maja 1734 roku – doszczętnie spalili wcale zamożną Gdynię, z dymem poszedł też Sopot z dworkami gdańskich patrycjuszy. W barbarzyństwie szkolili się jeszcze za Iwana Groźnego. Zatem z górą pół wieku przed rozbiorami Rzeczypospolita była papierowym tygrysem, nie liczyła się już na arenie Europy jako niepodległe państwo. Szlachetną próbę naprawy 3 Maja 1791 podjęto więc o wiele za późno, w warunkach praktycznie już beznadziejnych. Rzeczypospolita nie miała bowiem wystarczających sił militarnych dla obrony własnej Konstytucji. Mocarstwa ościenne od dawna dysponowały ogromnymi, stałymi armiami.
     W tym roku – 1 maja – czeka nas beatyfikacja Jana Pawła II, brata Jezusa na rzymskiej stolicy, nieodżałowanego pielgrzyma planety i Ojca zbłąkanej ludzkości, który umiał zapalić iskrę „Solidarności”, a narodom nieść nadzieję. Żyjemy dalej w cieniu Jego misji i mądrych słów jak choćby apelu o ludzi sumienia u steru rządów w Polsce. Uniewinnienie Kiszczaka, wyprzedaż polskich firm czy oddanie smoleńskiego śledztwa Rosjanom (oraz tyle innych afer)  wskazują, że apelu o ludzi sumienia nie wysłuchano. Raport Anodiny pomija szereg czynników tak istotnych jak choćby analiza obsługi wieży kontrolnej na lotnisku, a rozkazy Krasnokuckiego i tajemniczego Olega unieważniły polecenie kierownika Plusnina o odejściu na lotnisko zapasowe. Raport MAK-u to głównie dywagacje o stanie psychoemocjonalnym pilota Protasiuka, snute na bazie rosyjskich założeń o naciskach generała Błasika na załogę samolotu. Tymczasem na wspaniałym filmie Anity Gargas o tragedii Tupolewa (niebawem zostanie wyświetlony w polskich klubach Australii, a przeoczyć tego po prostu nie można!) słyszymy wypowiedź majora Andrieja Koronczika z lotnisku w Smoleńsku. Stwierdza on stanowczo, że hipoteza nacisków na pilota nie wchodzi w ogóle w rachubę, ponieważ Protasiuk miał słuchawki na uszach pozostając w dialogu z wieżą kontrolną, a to wykluczało jakikolwiek kontakt z Błasikiem. Zresztą świeże ustalenia komisji Macierewicza o eksplozji, która rozerwała samolot tuż przed upadkiem, przynoszą nowe pytania.


W raporcie Anodiny, jak w korcu MAK-u, pełno też innych nonsensów, sprzeczności wynikających ze zmanipulowania nagrań z czarnych skrzynek.


Niestety, jest tak jak w satyrycznym rysunku Andrzeja Krauze: „Energia, polityka zagraniczna, wyniki śledztwa – wszystko z Rosji, Myślę, że taniej byłoby przenieść rząd do Moskwy!"”  Rzeczywiście, stan naszej suwerenności zaczyna przypominać nam epokę Konstytucji 3 Maja, a jej święto (zakazane w PRL-u) bardziej jest znakiem pierwszej Rzeczypospolitej! Dzisiaj jednak jest  o wiele gorzej, bo w naszych czasach polskie dywizje nie wygrałyby nawet bitwy pod Zieleńcami. W okolicy Kaliningradu (dawnego Królewca, skąd król Leszczyński uchodził do Francji w 1734 r.) wycelowano w stronę zachodnią taktyczne rakiety z nuklearnymi głowicami. Moskal zawsze przezorny.  Mimo tej przewagi w uzbrojeniu, rezygnacja z dyplomacji zabiegającej o polski interes ze strony rządu PO-PSL, jest po prostu zdradą stanu, podobnie jak wspomniane już przekazanie smoleńskiego śledztwa Rosjanom.


Ta decyzja Tuska jest właściwie gestem wspólnika smoleńsko-katyńskiego spisku. Rację ma zatem Macierewicz domagając się postawienia premiera przed Trybunałem Stanu. Sęk tylko w tym, że w III RP w trybunałach zasiadają nadal sędziowie z peerelowskim stażem.
_________________________________________________________